piątek, 29 maja 2015

" To nie matka jest gorsza - to mleko jest gorsze " rzekła ona

#toconajważniejsze
#toniematkajestgorsza-tomlekojestgorsze
#Hafijanawija :)

Dobiega końca tegoroczny Tydzień Promocji Karmienia Piersią.
Opowiem Wam moją historię.
W telegraficznym skrócie, bez sentymentalnych opisów tym razem :) 

Kto zna Matkę ten wie że Matka terrorystką laktacyjną jest ;)
Koniec kropka.
Parę dni temu zastanawiałam się z Ojcem skąd mi to przyszło?
Jak to się stało że od zawsze wiedziałam że chcę karmić naturalnie, że to najlepsze mleko dla moich dzieci?
I w końcu skąd czerpałam wiedzę kiedy nie było jeszcze Hafija.pl  :D

Rodząc swoje pierwsze dziecko było dla mnie oczywiste, że wykarmię je swoją piersią i że będzie to długa przygoda. Po prostu. Instynkt może?
Czy się udało? Oszem, ponad 3 lata :)
Ale droga była trudna i przy dźwięku elektrycznego laktatora.

Rodząc Miśkę przez cc zobaczyłam ją dopiero wiele godzin po operacji. Później inkubator i co trzy godziny ściągania mleka. W dzień i w noc. Minęło sporo czasu zanim mogłam ją przystawić do piersi.
Oczywiście nie obyło się bez problemów ale raz przyssana została tak w moich ramionach przez żłobek, aż do pójścia do przedszkola :) Pracowałam w dzień a karmiłyśmy się rano i wieczorami.

Młodsza Misia miała ułatwione zadanie bo Matka już wiedziała o co w tym całym 'poprawnym przystawianiu' chodzi :) Jednak i tu pojawiły się łzy, nawał pokarmu i komentarz szpitalnej doradczyni laktacyjnej " Takich dzieci się nie karmi! I to jeszcze po cesarce?". Na szczęście Ojciec wspierał, ponownie laktator poszedł w ruch, kilka dni ściągania kiedy Misia leżała w inkubatorze i szczęśliwe wiszenie na maminym cycu do 2,5 roku , bo dłuższej współpracy sama odmówiła :)

Miś. Tak, z misiem zdecydowanie było najgorzej. Przerobiłam łapanie pierwszych kropelek siary do strzykawki żeby tylko zanieść mu cokolwiek na OIOM, przerobiłam absolutny 'zanik mleka' ze stresu, oczywiście przerobiłam kolejne odciąganie laktatorem co trzy godziny, przerobiłam słowa położnej że "nie każda może być dojną krową"... Ba! Przerobiłam także zakaz, naprawdę ZAKAZ przystawiania syna do piersi na intensywnej terapii i po wyjściu ze szpitala. Zakaz złamałam po tygodniu pobytu w domu, wspierana przez naszą cudowną panią pediatrę która dała nam zielone światło do tulenia się do cyca. Miś ma dziś 5,5 miesiąca i karmimy się dalej :)

Mnie się udało - wiem, nie każdej mamie się uda.
Ale walczyć o laktację trzeba!
Przynajmniej trzeba spróbować. 
Dla wcześniaków mleko mamy nie jest jedynie pożywieniem, to LEK dla tych maluchów!

 foto: mój ulubiony Kwartalnik Laktacyjny

Po ogromną dawkę wiedzy i pomoc odsyłam do nieocenionej Hafija.pl 

I zapraszam na coroczny flash mob wspierający mamy karmiące w przestrzeni publicznej.  https://www.facebook.com/events/864375573629268/

 my na piersiowym flashmobie :)

FB https://www.facebook.com/matkakofeina 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz